*Kilka
dni później*
Dziś
był pierwszy trening. Bardzo mi się na nim podobało. Wiedziałam, że to jest coś
dla mnie. Właśnie dziś miałam zamiar wypisać się z baletu. Bałam się trochę
reakcji rodziców jak się o tym dowiedzą. Właśnie stałam na przystanku i
czekałam na autobus którym miałam jechać do szkoły baletowej. Dziś strasznie
padało. Nie za bardzo lubiłam tą pogodę. Stałam tak wpatrzona w przestrzeń
przede mną i ktoś zasłonił mi oczy.
-
Zgadnij kto to – szepnął mi do ucha znajomy głos, który bardzo lubiłam.
-
Hm. . . niech pomyślę. Kuba ? – spytałam, chociaż dobrze wiedziałam, że to on.
-
Zgadłaś – powiedział i pocałował mnie w policzek. – Nie wiem gdzie jedziesz,
ale jadę z tobą. – powiedział poprawiając plecak na ramieniu.
-
Jadę wypisać się z baletu. – gdy to powiedziałam przyjechał autobus. Wsiedliśmy
do niego i zajęliśmy wolne miejsca obok siebie. Gadaliśmy o treningu i zajęciach
Kuby. Co jakiś czas miał przychodzić na nasze treningi i robić jakieś zdjęcia.
Po jakimś czasie byliśmy pod szkołą baletową. Szybko weszliśmy do środka. Podeszłam
do recepcji i powiedziałam, że chce się wypisać. Pani kazała mi wypełnić
papiery. Dużo czasu mi to nie zajęło. Oddałam jej kartki i wykreśliła mnie z
listy. Szczęśliwa wyszłam z przyjacielem z budynku. Siedzieliśmy i czekaliśmy
na autobus który miał przyjechać dopiero za 30 minut. Kuba postanowił, że nie
będziemy czekać i zadzwonił po swoją mamę. Ona była po jakiś pięciu minutach,
bo była w okolicy. Z wielką chęcią zabrała nas, nawet zaproponowała mi, żebym
do nich przyszła. Zgodziłam się i tak nie miałam co robić. Całą drogę
rozmawiałam z Kubą i jego mamą. Była bardzo fajna. W końcu dojechaliśmy do ich
domu. Był duży i to bardzo. Gdy mama mojego przyjaciela zaparkowała na
podjeździe wysiedliśmy z auta. Weszliśmy do środka. Trochę mnie zszokowało to
jak tu wyglądało. Było pięknie jak w jakiejś willi. Najwyraźniej rodzice Kuby
byli bogaci. No moi też, ale nie mieliśmy takiego domu. Chłopak zaprowadził
mnie do swojego pokoju. Poprosił mnie żebym chwilę poczekała, a on poszedł po
coś na dół. Usiadłam na jego łóżku i rozglądałam się po pomieszczeniu. Po
jakimś czasie przyszedł Kuba z tacą, a na niej miał dwie szklanki z colą i
jakiejś chipsy. Za nim wbiegł mały słodki piesek.
Kuba usiadł obok mnie, a ja wzięłam pieska, który gryzł nogawkę moich spodni,
na kolana. Zaczęłam go głaskać i się z nim bawić.
-
Widzę, że podoba ci się mój piesek – powiedział, ja się do niego uśmiechnęłam.
-
I to bardzo. Jest taki słodki – powiedziałam i podniosłam pieska na wysokość
mojej twarzy.
-
A ja to nie jestem słodki ? – spytał, a ja się do niego przysunęłam i pocałował
go w policzek.
-
I to bardzo, bardzo słodki – powiedziałam, a on mnie mocno przytulił. Gdy mnie
już puścił wziął ode mnie pieska i zaczął go głaskać, a ja napiłam się coli,
którą przyniósł chłopak.
-
Widzisz śnieżynka jestem słodszy od ciebie – powiedział do pieska.
-
Ładne imię – powiedziałam, a on wypuścił pieska z pokoju. Zamknął drzwi i
usiadł z powrotem na miejscu obok mnie. Zaczęliśmy oglądać jakieś filmy. Nawet nie
wiem kiedy zleciał nam tak szybko czas i było już po 21.00. Niestety musiałam
wracać do domu.
-----*-----
Przepraszam, że dopiero teraz dodaję rozdział, ale nie było za bardzo weny i czasu : ( Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz