sobota, 12 października 2013

Rozdział 5



*Kilka dni później* 

Dziś był pierwszy trening. Bardzo mi się na nim podobało. Wiedziałam, że to jest coś dla mnie. Właśnie dziś miałam zamiar wypisać się z baletu. Bałam się trochę reakcji rodziców jak się o tym dowiedzą. Właśnie stałam na przystanku i czekałam na autobus którym miałam jechać do szkoły baletowej. Dziś strasznie padało. Nie za bardzo lubiłam tą pogodę. Stałam tak wpatrzona w przestrzeń przede mną i ktoś zasłonił mi oczy.

- Zgadnij kto to – szepnął mi do ucha znajomy głos, który bardzo lubiłam. 

- Hm. . . niech pomyślę. Kuba ? – spytałam, chociaż dobrze wiedziałam, że to on. 

- Zgadłaś – powiedział i pocałował mnie w policzek. – Nie wiem gdzie jedziesz, ale jadę z tobą. – powiedział poprawiając plecak na ramieniu.

- Jadę wypisać się z baletu. – gdy to powiedziałam przyjechał autobus. Wsiedliśmy do niego i zajęliśmy wolne miejsca obok siebie. Gadaliśmy o treningu i zajęciach Kuby. Co jakiś czas miał przychodzić na nasze treningi i robić jakieś zdjęcia. Po jakimś czasie byliśmy pod szkołą baletową. Szybko weszliśmy do środka. Podeszłam do recepcji i powiedziałam, że chce się wypisać. Pani kazała mi wypełnić papiery. Dużo czasu mi to nie zajęło. Oddałam jej kartki i wykreśliła mnie z listy. Szczęśliwa wyszłam z przyjacielem z budynku. Siedzieliśmy i czekaliśmy na autobus który miał przyjechać dopiero za 30 minut. Kuba postanowił, że nie będziemy czekać i zadzwonił po swoją mamę. Ona była po jakiś pięciu minutach, bo była w okolicy. Z wielką chęcią zabrała nas, nawet zaproponowała mi, żebym do nich przyszła. Zgodziłam się i tak nie miałam co robić. Całą drogę rozmawiałam z Kubą i jego mamą. Była bardzo fajna. W końcu dojechaliśmy do ich domu. Był duży i to bardzo. Gdy mama mojego przyjaciela zaparkowała na podjeździe wysiedliśmy z auta. Weszliśmy do środka. Trochę mnie zszokowało to jak tu wyglądało. Było pięknie jak w jakiejś willi. Najwyraźniej rodzice Kuby byli bogaci. No moi też, ale nie mieliśmy takiego domu. Chłopak zaprowadził mnie do swojego pokoju. Poprosił mnie żebym chwilę poczekała, a on poszedł po coś na dół. Usiadłam na jego łóżku i rozglądałam się po pomieszczeniu. Po jakimś czasie przyszedł Kuba z tacą, a na niej miał dwie szklanki z colą i jakiejś chipsy. Za nim wbiegł mały słodki piesek. Kuba usiadł obok mnie, a ja wzięłam pieska, który gryzł nogawkę moich spodni, na kolana. Zaczęłam go głaskać i się z nim bawić. 

- Widzę, że podoba ci się mój piesek – powiedział, ja się do niego uśmiechnęłam. 

- I to bardzo. Jest taki słodki – powiedziałam i podniosłam pieska na wysokość mojej twarzy.

- A ja to nie jestem słodki ? – spytał, a ja się do niego przysunęłam i pocałował go w policzek.

- I to bardzo, bardzo słodki – powiedziałam, a on mnie mocno przytulił. Gdy mnie już puścił wziął ode mnie pieska i zaczął go głaskać, a ja napiłam się coli, którą przyniósł chłopak.

- Widzisz śnieżynka jestem słodszy od ciebie – powiedział do pieska. 

- Ładne imię – powiedziałam, a on wypuścił pieska z pokoju. Zamknął drzwi i usiadł z powrotem na miejscu obok mnie. Zaczęliśmy oglądać jakieś filmy. Nawet nie wiem kiedy zleciał nam tak szybko czas i było już po 21.00. Niestety musiałam wracać do domu. 

-----*-----
Przepraszam, że dopiero teraz dodaję rozdział, ale nie było za bardzo weny i czasu : ( Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz